Trzeba jakoś spalić poświąteczne kalorie. Najlepsza jest siłownia:-) Więc sobie ją urządziliśmy. Ćwiczyły większe i mniejsze partie mięśni.
W ruch poszły ręce...:
taczka i nogi... Aż widać pierwsze efekty tego spalania kalorii:
Odkłada się to wszystko na... naszej drodze rezerwowej, czyli betonówce:-)
Co my tu robimy? PARKING! Żeby nam po deszczu auta w błocie nie tonęły:
Do rozkruszenia była spora bryła starego betonu, które nie zostało zużyte podczas robienia fundamentów i ciągle zalega przed wejściem od frontu. Teraz część tego udało się spożytkować z pomysłem:
Hmmm... wyobraźcie sobie, że jest to droga 1-ej kategorii odśnieżania, o czym przekonaliśmy się, gdy w Święta brnęliśmy w śniegu sięgającym lekko pół metra, a miejscami dochodzącym i metra...
Ale dobre i to. Ze wszystkich działek tylko 2 mają do niej dostęp - jeśli dostępem określić rów melioracyjny;-)
Oki, było o pracach dla STRONG-MENów, to teraz coś o mojej roli. Dosłownie.
Miejscami zaczyna dostawać ręce i nogi:
Tak, dobrze widzicie - auto stoi na oryginalnej drodze:
Z nowinek są jeszcze 2:
borwinek zrobił się 2-kolorowy... Nie wiem czemu - może przez suszę? Do tej pory się tak nie zachowywał... Muszę z nim pogadać ;-):
Większą nowiną jest to, że zakwitła nam.... jagoda kamczacka:
Właściwie: zakwitły, bo są to 3 Atuty. Duet będzie kwitł może za rok...
No i mąż dostał zajączkowo-rocznicowo Szopena. Nie takiego w butelce, ale tym razem szczepionego na pniu. O co chodzi? O białą różę wielkokwiatową do kompletu... Szopen był na liście, a tu trafił się taki inny trochę... Miało nie być formowanych roslin w ogrodzie i generalnie poza 3 wyjątkami nie będzie:-) To jeden z tych 3 wyjątków właśnie...
Już ma zalązki pąków kwiatowych, więc na razie trafił na przechowanie: