Lewe oko w roli głównej [20110420]
Czas na coś nowego. Nie można tak w kółko tego samego robić... więc dziś zrobimy sobie oko... jedno oko... i wcale nie będziemy go malować (na razie).
Tak... malować nie będziemy, ale moczyć i owszem...
Właściwie nie wiem, jak powiedzieć: moczylismy oko, czy odchwaszczaliśmy oko? Bo używaliśmy do tego rozpylacza ciśnieniowego, który służy zwykle w ogródku do mieszanek wybuchowych Roundup+AS. Tym razem służył jako "polewaczka" do giętego karton-gipsu.
Taki przedwczesny śmigus-dyngus ;-)
Po "oprysku" z obu stron, KG dał się już jako-tako ugniatać i formować...:
Efekt mniej więcej taki:
Jeszcze trzeba trochę poprawić małe nierówności: tu podciąć, tam obniżyć...:
i będzie cacy:-)
Do kompletu zrobione zostało okno w łazience:
Okno... to brzmi dumnie... Ważne, że jest i że się otwiera:-) Resztę światła załatwią lampy (właśnie się przepycham w sprawie ich ceny).
Co jeszcze? Trochę pracy w ogródku. Wytrzęsło mnie, jakbym jechała po wertepach bez amortyzatorów, wahaczy i resorów;-) Glebogryzarka na razie daje radę, więc i ja nie mogę się poddać. Efekt, póki co, taki:
Jakoś się tak rozpędziłam i wyszłam z tymi porządkami na drogę. Ale kto to wyporządkuje, jeśli nie my?