Robótki ręczne - Łazienka, Wiatrołap [20110312]
W tym odcinku - sobotniego dziergania ciąg dalszy...
Na początek łazienka:
Pan i Władca króluje, a ja mu z drogi schodzę, bo coś spod oka na mnie patrzy... Wrócił z delegacji i dostał zadanie: tym razem się rozdrabniamy...
Mało, że musi ciąć dekory ([po prostej i w skos):
...to mi się jeszcze mozaiki zachciało... W chwili słabości (czyt. dobroci) odpuściłam jednak cięcie prostokącików na wymiar 5x10cm (czy, jak w oryginale: 4x8cm)... Lecimy większe paseczki... ale i tak drobnica z tego jest... każdy osobno cięty i pasowany...
Teraz już nie wiadomo: czy to my wykończymy w końcu tę łazienkę, czy może ona nas?
Z komodą, która ma robić za szafkę pod umywalkę na razie cisza... Jedna wybrana, ale za wysoka... Stołeczka nie będę sobie stawiała, żeby łapki umyć, bo "dekielek" sobie o sufit/skos obiję.... Skoro cisza z komodą, to i ściana została wstrzymana...
Na otarcie łez rozpakowałam pudło... z komodą... do wiatrołapu.
A, że dawno nic nie malowałam, to łapki mnie swędziały... więc z czegoś takiego:
zaczęłam dziergać coś zupełnie innego... Przecież białej nie wstawię!
Złotko - to też nie moje klimaty, ale to przynajmniej będzie już pasować....:
I tak, zamiast odświeżać meble - z nowego robię stare:
Kto nie wierzy, że będzie złota? Proszę - oto dowód:
Niestety, przecierek się nie da tym zrobić, bo od razu zasycha...
Jeśli chodzi o komodę - to jest dopiero początek prac. Mam tylko nadzieję, że w ich efekcie nie wyląduje na śmietniku ;-)
Następna już czeka w kolejce..