KG - Dz33 Sobota: trochę góry,trochę dołu 20100814
Zacznijmy od płytek. Były czyste, są upaćkane, zamazane i paskudne... a feee...:
Fuga beżowa - tu już po wyczyszczeniu. Płytki były kładzione praktycznie na styk, więc fugi są ledwie widoczne. Jeszcze trochę mokre, ale mniej więcej tak to wygląda:
Teraz tylko trzeba ładnie zabezpieczyć to nasze dzieło folią, żeby znowu nie było skrobania...
Ciągle czekają do zrobienia cokoliki w pom.gospod.; w wiatrołapie będą wysokie drewniane listwy - tylko mi się nie śmiać... bo to będzie trochę wyglądać jak w muzeum ;-) ale tylko trochę.
Ciągle też dziergamy ten nieszczęsny KG. Znowu salonik u góry i schody. Okno nad tymi ostatnimi już zrobione:
Teraz idziemy na zachód - po południowej ścianie, czyli zbliżamy się do ganku:
Cały ten fragment, z częściowo zamkniętą z zewnątrz ścianą Dziupli Kapki:
Pytanie: jak to robiliśmy? Powiem tak: fotka była robiona z parteru:
To jest już chyba kamikaze?
Ja za to upchałam 2 paki wełny w ostatnim wolnym kawałku garderoby i w łazience na poddaszu. Kąt z prysznicem prawie, prawie gotowy... Zrobiło się za ciemno i nikomu nie chciało się wnosić po drabinie kolejnej paki, więc na tym się skończyło:
Za to nad samymi stelażami pojawiły się wyjścia na lampy. Jest dokładnie tak, jak miało być:
Prace trwały też w najbardziej oddalonym narożniku działki. W sumie cztery dni już tam zeszło... ale o tym kiedy indziej, gdy będzie można już się pochwalić oficjalnie...
I na koniec sielskie klimaty zza okna:
Na wsi to jest klawe życie.... :-D