Naciągacz, jakich mało [20100420]
Rano umówiliśmy się ostatecznie na obróbkę komina. Pan przyjeżdżał 3 razy oglądać i mierzyć. Wczoraj nie robił, bo nie doszliśmy rano z wiórem do komina. Dzisiaj był rano, o 8-ej. A że pan "pomyka" ostatnio na skuterku, trzeba go będzie zawieźć do Pruszcza i poszukać blachy w hurtowniach, a potem wrócić z nim na budowę... no trudno... trzeba, to się zrobi... Sprzęt podobno też ma od nas pożyczyć, hmmm... niech i tak będzie, skoro musi...
A teraz najfajniejszy kawałek: pytanie o cenę i pan rzuca: 600 ziko za samą robociznę. No to szybki telefonik i się okazuje, że to, co pan chce zrobić kosztuje w dużych firmach, zgodnie z cennikiem 200 ziko. Tylko, że pan wie doskonale, że Ekipa od wióra dzisiaj wyjeżdża i że stoimy pod ścianą, bo możemy nikogo nie znaleźć na "już".
Na pytanie, skąd taka cena usłyszałam:
-- że byłaby inna, gdyby zamiast obróbki 1 komina były ze 3 i kilka okien do tego do wsadzenia...
-- Pan poza tym robi przysługę bratu, który ma firmę i u którego zamawialiśmy usługę i wcale nie musi u nas robić tego komina... bo może ściągać eternit z dachu za 9000PLN.
-- Co jeszcze? Musi dostać na cukierki dla dzieci... nie wiem, czy je ma, ale grzecznie powiedziałam, że jeśli dostanie ode mnie te cukierki, tzn,. że mój syn nie dostanie śniadania... chyba nie złapał aluzji...
-- Ale przebił wszystko tekstem, że był u nas 3 razy i musi coś z tego mieć, bo paliwo kosztuje! Fakt, jego skuter zapewne pali 100 na 100! Hmm... to może lepiej rower... zaoszczędzi trochę... ;-)
-- I mamy się szybko decydować, bo on chce już jechać, a normalnie to on wziąłby 150 za komin i po 100 za stopień, a tak 600 bez rabatu, z rabatem może być 100 mniej.
W końcu ustaliliśmy, że skoro nie znajdziemy nikogo od ręki, trzeba go wziąć... choć nóz się otwiera...
Spytałam o ostateczną cenę i tu usłyszałam, że rabatu nie będzie i 600 jest ostateczną ceną. Jak myślicie, gdyby wszedł na drabinę zażądałby jeszcze więcej?
W każdym razie tu już definitywnie sz... mnie trafił a pan usłyszał, że może sobie jechać!
Trudno, mogę sama włazić na dach i wyginać tę blachę, ale tak zrobić się nie dam. Za jasną anielkę nie dam mu kasy. Nie i już - niech spada :-D
...finał w następnym odcinku...