KG - Dz27-28 Małe kroczki pod kalenicą [20100804-5
Środa i czwartek... Prace zaczynamy najwcześniej o 17:30. Kończymy, gdy robi się ciemno. Za dużo czasu nie ma... ale nie jest znowu tak źle ;-)
Po weekendzie zwieźliśmy trochę sprzętu do elektryki (Jacuś, dzięki), więc dziergamy dalej: pierwsze gniazda. Wszystkim się przypomniało, że skoro chcę wysokie listwy przypodłogowe, to puszki pod gniazda trzeba podnieść "trochę":
Przyjechało z nami też trochę zieleniny i zwierzyny... Zwierzyna z Malawi (poszaleliśmy - 10szt) wylądowała w akwa, a planty na działce. W sume z paczkami, wyszło tym razem tyle:
Jagody kamczackie, borówki amerykańskie, 2 odmiany jałowca, modrzew, byliny - w sumie ponad 30szt ;-) I kto to wkopie?
We środę, pod wodzą Majstra Czesia podziergaliśmy na wysokościach. Tego jeszcze nie robiliśmy:-) Trzeba uważać z chorobą wysokościową i trzymać równowagę siedząc pod kalenicą.
Tak więc najpierw tniemy piankę - o cholercia... piła, mały hak i młotek idą w ruch, bo u samej góry jest twarda pianka:
Gdy wytniemy, mocujemy stelaż. Ja z Czesiem jesteśmy "słusznego" wzrostu, mniej więcej w granicach Napoleona, więc się nie wyrywamy ;-D Więksi pracują:
Czesio nadzoruje:
Ufff... cała płyta wylądowała na górze, a Ekipa ustawiła się do fotki. Cała, tzn. ja też, ale musicie sobie monitor/obiektyw obrócić ;-D
I tyle tego było we środę...
W czwartek nie chciało nam się łapek podnosić (w końcu ile można się poddawać?), to wylądowaliśmy w dziurze u Juniora.
Nie udało nam się skończyć ściany - za ciemno :-( Zostało na sobotę: