Jak wyjść z cienia? [20110917-20111002]
Marzy mi się..., żeby nie zostać w cieniu. W cieniu to takie trudne..., ale i w półcieniu nie jest lekko....
W zasadzie najpierw zrobiło się całkiem czarno:
Hmm... czarno, czy nie - zapowiada się kolorowo... i cieniście zarazem:
Patrzymy na prawy górny róg. Niestety: północny-zachód. Część bliżej środka, bezpośrednio przy domu tonie w cieniu. Dalej panuje słodki półcień. Obie północne rabatki będą ciężkim orzechem do zgryzienia. Niewiele jest fajnych roślin, które tu się utrzymają, a jeszcze mniej takich, które pasują kolorem i charakterem, a przy tym ucieszą wybredne oko i nie zginą na ciężkiej glinie... Ale co tam... do odważnych świat należy.
Zaczynamy:
Płynne przejście z bocznym pasem zapewnią konwalie. Miejmy nadzieję, że podtuczone w tym roku azofoską, po której odmówiły kwitnienia i poszły w masę liściową, odwdzięczą się w maju bujnym kwieciem. Migdałek wylądował na miejscu, podobnie borwinek i jałowce łuskowe Blue Star:
Po uzupełnieniach o kolejne jałowce (ogromniaste Blue Carpet i coś-tam-coś-tam, który wygląda jak Tamanscifolia), bukszpan, tawułki Diamant, hosty, białe prymule, kosodrzewinę, ciemierniki Niger (choć białe) - całość zaczęła przypominać kawałek naszej papierowej układanki:
Ciągle wierna założeniom, gdzie królować ma niebieska zieleń okraszona bielą, czasem różem i błękitami, wrzuciłam jeszcze przebiśniegi, Chionodoxy Gigantea Alba, różowe szałwie, trzmieliny i dąbrówkę rozłogową.
Królewskie miejsce ciągle czeka na modrzew pendula:
Ufff...
Zrobione!
Gdy zarośnie, będzie cieszyć oko:-D