Lodówka = Piec = PC 02, Reku 05 [20100820]
Od rana w piątek cd zmagań wokół PC. Trochę prac na zewnątrz - choć nie ogródkowe, to też cieszą. Zamontowano już przejście kolektor-dom:
Urządzenia z bliska:
Trzeba je będzie obudować jeszcze studzienką. Ekipa przywiozła co prawda plastikową, gotową do osadzenia, ale że u nas dziura niewielka i glina + "wysoka" woda, a wejście od razu przy fundamencie, stąd stanęło, że zabierają studzienkę z sobą, a my jednak zrobimy sami - z bloczków... Fakt, że będzie też kilka razy taniej, bo takie cudo kosztuje coś ok 700-800pln:
Podczas podkopywania/odkopywania wężownicy nie obyło się bez szkód :-( Poległ w sensie dosłownym nasz kabel ziemny. Przecięte wszystkie żyły. Nie ma szans na jakąkolwiek wymianę całości. Trzeba będzie go żelować i modlić się, żeby działał:
Tyle prac na zewnątrz. Reszta działa się już w budynku, głównie w pom. gospod. Ale zanim tam wejdziemy, zerknijmy na ścianę łączącą pom.gospod. z gabinetem - od strony tego drugiego... to ta pocięta ścianka z KG, którą wczoraj "rozbebeszono" nieco... Tym razem woda idzie już bez żadnego załamania, bezpośrednio do instalacji:
Żegnaj wiszący wężu....
OK, to teraz zapraszam na przegląd sprzętu. Nasza "lodówka" vel "kociołek", vel "piec", czyli PC, wewnątrz zupełnie nie przypomina pieca:
Nawet, gdy się jej bliżej przyjrzeć, nie sposób dojrzeć paleniska, czy podajnika opału:
Raczej bezpieczniki i płytki drukowane... jednym słowem: niezła magistrala...
Ale to cudo do pracy potrzebuje trochę rurek. Dlatego ekipa monterska (2szt wszystkiego) uwija się i skręca "tasiemca":
Na koniec dnia ciągle nie jest gotowe, ale już bliżej końca:
Pompa ciepła stoi już w docelowym miejscu.
Przy okazji znaleźliśmy w zapasach kiedyś kupioną, a nigdy nie zamontowaną lampę, prawie idealnie w kolorach PC. Będzie jak znalazł. Przymiarka przebiegła pomyślnie:-D
Żebyście nie mówili, że nic innego nie robiliśmy (choć piątek rzeczywiście był trochę w wersji light) - podziergaliśmy trochę instalację rekuperatora. Jak wiecie, przy wszystkich naszych instalacjach jest więcej myślenia i kombinowania, jak i gdzie można je puścić... To jedyne minusy drewniaka:
1- nie da się ciągnąć instalacji tam, gdzie byłoby najwygodniej, bo albo belki stropowe przeszkadzają i "stają okoniem", czyli idą prostopadle do idealnego układu instalacji, albo ścianka działowa stoi, a w niej wiercić się nie da (chyba że ktoś chce mieć podziurawioną ścianę drewnianą).
2- z uwagi na pkt 1. kabli i rur schodzi na instalacje zdecydowanie więcej. Dochodzi do absurdu, gdzie zamiast 3m kabla trzeba było kłaść 19m, żeby ominąć wszystkie przeszkody.
Tak więc od początku było kombinowanie - jak przejść rurami reku przez ganek??
Dołem?? Odpada! Belki stropowe idą prostopadle:
Po ściankach/skosami? Ewentualnie... ale zachwycona nie byłam (pułapka dla wyższych niż 150cm):
Ten pomysł też odpadł - u góry mamy kąt > 90st, więc problem z idealnym dobraniem kolanka.
Definitywnie wróciliśmy więc do starej koncepcji - kładziemy po podłodze:
Jakoś przeżyję niewielkie ścianki kolankowe z boków ganka. Pod okienkiem będzie na całej długości ściany półeczka - "klęcznik"... Próba wyszła pomyślnie: na nasze szczęście rury zmieściły się (prawie na styk) pod rurkami do grzejnika. Ten trzeba będzie kupić jeszcze węższy i dłuższy... Ale wygląda, że taki układ będzie już cacy... Tylko trzeba było znowu skracać i wydłużać niektóre rury dla reku... więc prace się odbyły, a efekt prawie niewidoczny...
Tu mamy jeszcze najtrudniejszy fragment: z jednej strony kombinowanie, jak mają się zmieścić na minimalnej przestrzeni 3 rury, z czego 2 skręcają centralnie na ganek, 1 wychodzi na dół jako wlot powietrza, 1 schodzi pod podłogę i idzie na południową stronę budynku, a wszystkie 3 skręcaną w skos w stronę szczytu domu....
Nakręciłam? hahaha To pokażę Wam gdy już skończymy, jakie to totalnie pokręcone będzie... na razie musicie uwierzyć na słowo, a my czekamy na ostatnią paczkę z końcówką kolanek i rozgałęźników, bo właśnie stanęliśmy z pracami....
Na koniec jeszcze, ciągnąć dalej temat odwiedzin... na działce witają nas i żegnają... jaszczurki....
Czasem wylegują się po 4-5, najczęściej są po 3.
Faceci z ochrony mówią też o zaglądającej w te okolice kunie. Małe zoo, czy co? Konia jeszcze tylko nie było, albo nikt go nie widział... a szkoda ;-)