Windą na poddasze, a rurą w dół... [20100626]
Pracująca, rodzinna sobota. Najpierw przymiarki, czyli jak zejść rurą w dół... Całkiem prosto, skoro wykop zrobiony i miejsce na kable oznaczone. Trzeba tylko zmierzyć, ile ich potrzeba do przyszłej skrzynki elektrycznej i do roboty...
To tylko przymiarka, ale wyszło OK. Teraz czekamy, aż skrzynka stanie.
Panowie od przyłącza, przy okazji swojej pracy, oczyścili nam drogę. To jeszcze nie pełna jej szerokość, ale przynajmniej rzepak i chwaściory nie rysują samochodu:-)
Zmieniając temat:
Wiecie może, jak wtaszczyć całe płyty KG na poddasze nie mając schodów? To popatrzcie, jaką mamy windę!
Do jej obsługi potrzebne są 4 osoby: po 2 u góry i na dole. "Podawacze" kładą "do" windy i popychają...:
A "Łapacze" na poddaszu podciągają w górę i taszczą na miesce przeznaczenia. Tym sposobem wtargaliśmy całkiem pokaźną ilość:
Gdy skończyła się praca z płytami, w ruch poszły stelaże:
Potem stanęły na swoich miejscach:
Na dole za to zrobiło się sporo jaśniej:
Na takich pracach minęła nam sobota. Oprócz tego oczywiście nieśmiertelne i nie kończące się pielenie chwastów w "plantach"...
A, żeby całkowicie nie odchodzić od tematu KG - zaczęło się wykonywanie stelaży przy drzwiach i oknach. Na pierwszy ogień poszły drzwi tarasowe:
Jak tak dalej pójdzie, za tydzień będziemy się uwijać na poddaszu...