Donosiciele = kochani sąsiedzi?
Nie uwierzycie, co za ludzie... kurde, ale mamy "sąsiadów"...
W ciągu 3 dni były u nas i straż gminna i policja.
We środę, w ub.tyg., donieśli, że palimy na działce ognisko i uwaga: NISZCZYMY DROGĘ!!!!
Chole... czym? busem, czy osobówką? Jak myślicie, o ile taka osobówka jest cięższa od ciągnika z przyczepą, który wiezie np. buraki cukrowe?
W piątek już przyjechała nie straż gminna, tylko policja. Powód? Otóż zatrudniamy na czarno i bez zezwolenia na pracę ludzi ze wschodu!
Fakt, zatrudniamy: firmę z Puńska!
Dobrze, że mieli ze sobą dowody osobiste, bo musielibyśmy po chłopaków jechać do aresztu i udowadniać, że to Polacy...
Słuchajcie, może ja powinnam teraz dzwonić na policję i do straży gminnej i się meldować za każdym razem, że jadę na działkę i np. przejeżdżać przez specjalną wagę?
A co, gdy będziemy robić grilla? Mam załatwić pozwolenie i ochronę ze straży pożarnej? W końcu to można potraktować, jako imprezę masową....
Już czuję, jaki będzie koper, gdy znowu będę rowy czyścić... pewnie mnie zamkną na 48h za to, że sama to robię, a nie gmina...
Tym optymistycznym akcentem chyba już skończę... fajni sąsiedzi... jak chole...