Klops!
Wszyscy trzymali kciuki za pogodę... trzymał ktoś może za sprzęt? Pogoda dopisała. "Prądownia" się popsuła...
Tuż przed 10:00 padł agregat i się już nie podniósł... Najpierw było załatwianie mechanika, potem sprawdzanie w wypożyczalniach, na koniec bieganie po marketach... Trzeba było kupić nowy.
Stary musimy wysłać do serwisu, bo na gwaracji, ale czasu szkoda, więc tym sposobem padliśmy na ponad tysiaka, a za 2 tyg. będziemy (mam nadzieję) szczęśliwymi posiadaczami 2 sprawnych agregatów... (tylko po co nam one?)
No nic, wniosek taki: dzień na budowie skończył się zanim się zaczął na dobre...
Teraz czekamy na nową dostawę. Gdzieś za 2 godz. powinno dojechać drewno na resztę parteru. Mają też dojechać rusztowania - robi się coraz wyżej i stawanie na paluszkach już nie wystarcza ;-)
Wieczorna inspekcja na budowie: widać niewiele, ale zawsze coś (panowie 1szy raz oglądali dom):